Czołem
Dzisiaj nieco o diamentach, to będzie taki przedmowa do opisu narzędzi diamentowych, głownie tarcz diamentowych i wierteł, ale o tym później.
Diament jest najtwardszym ze znanych minerałów, także przepięknym i olśniewającym, węgiel w postaci krystalicznej, bo tym jest w rzeczywistości, który od dawna absorbuje dusze i umysły wszystkich ludzi.
Charakteryzuje się nader małym współczynnikiem tarcia, ma minimalny współczynnik rozszerzalności termicznej, jest chemicznie obojętny i odporny na ścieranie, jest izolatorem elektrycznym i zarazem niezwykle dobrym przewodnikiem ciepła. Jest transparentnyw widmie ultrafioletowym i podczerwonym. Ze względu na tak rzadkie właściwości znajduje zastosowanie, włączając bezsprzecznie zastosowanie jubilerskie, jako osłonowa powłoka diamentowa nanoszona na implanty stawów, w których zużywanie się ścierne ma fundamentalne znaczenie, czy zastawki serca człowieka, do szlifowania i docierania węglików spiekanych, drążenia skał, przeciągania drutów i prętów, obciągania ściernic ceramicznych, jako wgłębniki do pomiaru twardości i do pomiaru gładkości powierzchni, cięcia płyt wykonanych z szkła i ceramiki, obróbki ściernej szkła optycznego i zdobniczego, obróbki metali nieżelaznych i ich stopów, obróbki tworzyw sztucznych, półprzewodników, materiałów ceramicznych, szlifowania brylantów i kamieni półszlachetnych, w narzędziach stomatologicznych i chirurgicznych. Bardzo uniwersalnie, materiał ścierny w formie diamentu stosuje się do produkcji proszków, zawiesin, ściernic ze spoiwem żywicznym, metalowym, ceramicznym, ale także do wyrabiania preparatów mikroskopowych. Nas w największym stopniu interesuje zastosowanie umożliwiające nader dokładną obróbkę wszelkich znanych naturalnych i sztucznych materiałów.
Diament w naturze powstał w skrajnych warunkach, na znacznych głębokościach pod powierzchnią ziemi w wyniku gigantycznego ciśnienia dochodzącego nawet do 70-80 ton na centymetr kwadratowy w temperaturze 1100 - 1300 stopni Celsjusza. Na nieszczęście, takie warunki powstawania diamentu determinują zarówno rzadkość jego występowania jak i jego wysoką cenę. Dlatego tylko sztuczna synteza diamentu mogła dać produkt, który można by użyć w sposób przemysłowy.
Pierwsze badania związane z syntezą diamentu nabrały rozpędu po tym jak niejaki Smithson Tennat odkrył, że diament jest postacią krystaliczną węgla pierwiastkowego, a stało się to w 1766. Później starano się w laboratoriach stworzyć porównywalne warunki, co w naturze. Pierwsze patenty należą do GE, którego naukowcy w 1955 roku wyprodukowali pierwszą serię syntetycznych diamentów. Synteza polegała na zmianie grafitu w diament (zmiana dotyczyła struktury geometrycznej) przy zastosowaniu ogromnych temperatur i ciśnień w obecności katalizatorów. W latach 80 tych zastosowano inną metodę CVD, polega ona na niskociśnieniowym wytwarzaniu diamentu syntetycznego z fazy gazowej. Technika ta umożliwia nakładanie diamentu na duże powierzchnie. Diament taki posiada znaczną jednorodność struktury krystalograficznej i czystość chemiczną.
Obecnie, co roku produkuje się tony tego minerału, który niczym nie ustępuje prawdziwemu (oprócz ceny), a poza tym w warunkach kontrolowanych, jest możliwość wytwarzania ziaren o jednakowych parametrach, wielkości i struktury. Powszechność użycia go w technice wpłynęła doniośle na obniżkę jego ceny, a również ceny narzędzi z segmentami diamentowymi: tarcze diamentowe, wiertła diamentowe, ściernice diamentowe, i inne.
Przy produkcji narzędzi istotna jest klasa diamentu, im większe i bardziej regularne (zbliżone do naturalnego kryształu) ziarno diamentu, tym większe jego zdolności ścierająco-tnące. W zależności od charakteru zastosowania i rozmiaru narzędzia uzgodniono podział na ziarna w jednostkach mesh, który jest ilością oczek przypadającą na 1 cal. I tak: bardzo ogólna 8-12 mesh, ogólna 14-24 mesh, średnia 30-60 mesh, dokładna 70-120 mesh, bardzo dokładna 150-240 mesh, super dokładna 280-600 mesh.
W technice budowlanej (beton, grani, marmur, gres, terakota i asfalt) używa się przede wszystkim ziarna syntetyczne o wielkości 20 - 60 mesh. Wielkość tych ziaren uzależniona jest od rodzaju opracowywanego materiału. Do materiału gruboziarnistego stosuje się grubsze ziarno, do drobnoziarnistego drobne. Mniejsze kryształy diamentowe znacznie poprawiają, jakość cięcia, jego gładkość. Forma ziarna zależna jest również od przybranej postaci krystalicznej. Im bardziej idealna, tym większa wytrzymałość udarowa kryształu.

Dezodoranty szkodzą, czy nie?
Nie używam tego zbytku, i co walę, może nie pachnę tak intensywnie i to wsio. Ale zadajcie sobie pytanie, z jakiego powodu homo sapiens cuchnie pod pachami, dlaczego male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna historyjka. Pierwsza sprawa to, co to jest pot? Jaką funkcję wypełnia w naszym organizmie przez miliony lat kreowany przez ewolucję i po co natura zaopatrzyła nas w taki mechanizm? Oprócz dostosowywania ciepłoty ciała, z potem wydalamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak ogólnie. Inaczej pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na pozbywanie się toksyn. Krępujący woń ma dwa podłoża, najważniejszy naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi kłopotliwy zapach potu sam w sobie ( duża ilość toksyn i zakwaszony organizm).
A co robią dezodoranty? Abstrahując od tego, że zawierają perfumy to mają jeszcze całą masę specyfików chemicznych, które sprawiają zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co organizm w wrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz pozostaje w środku. To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i problem z głowy nic nie śmierdzi, fajnie nie? Jedynie jony srebra, lub srebro nanocząsteczkowe nie wydaje się być szkodliwe, i coraz to częściej pojawia się w dezodorantach.
Toksyny jednak nadal krążą w ustroju, temperatura ciała nie jest korygowana prawidłowo, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. Niedawno przeczytałem o doświadczeniach pani dr Philippa Darbre. Sprawdzała ona skład tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one spore liczbie toksycznych środków konserwujących - parabenów, które do tej pory powszechnie używane są w kosmetykach. Może to być jedno z faktycznych czynników zwiększających ryzyko zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry.
Preferencja trzeba do nas, myć się, co dziennie kilka razy pod pachami (najlepiej wodą), zdrowo żywić albo stosować chemię i tylko ładnie pachnieć i posiadać białe i czarne koszulki bez plam.
Pozdrawiam

Firma Cynel działa na polskim rynku od ponad 25 lat. Produkuje wysokiej, jakości spoiwa lutownicze.
Używa w tym celu najczystsze osiągalne surowce oraz wyjątkową na skalę światową procedurę wysokociśnieniowej obróbki stopów metali. Na uwagę zasługuje fakt, że technologia ta została zaprojektowana w Polsce - w Polskiej Akademii Nauk - i jest z powodzeniem komercyjnie wykorzystywana przez polską firmę. Jest to wzorcowy przykład współpracy nauki i biznesu.
Jakość spoiw lutowniczych wielokrotnie została doceniona i nagrodzona przez klientów.
Najbardziej popularne i znane spoiwa lutownicze to:
Spoiwo lutownicze S-Sn97Cu3 jest stopem wyprodukowanym w pierwszym wytopie cyny i miedzi wg. z PN EN 29453-24. Przeznaczony do lutowania w wyższych temperaturach, także przy lutowaniu płomieniowym instalacji miedzianych, oraz w tyglach lutowniczych.
Spoiwo lutownicze S-Sn99Cu1 to stop wytworzony w pierwszym wytopie cyny i miedzi zgodnie z PN EN 29453-24. Popularny lut miękki, przeznaczony, jako nisko kosztowy wymiennik dla spoiw cynowo ołowiowych.
Spoiwo lutownicze S-Sn60Pb40 wyprodukowane w pierwszym wytopie cyny i ołowiu zgodnie z normą PN EN 29453:2000, w ciągłym procesie odlewania bez dostępu powietrza, następnie wyciskany, co zapewnia eliminację występowania tlenków.
Spoiwo lutownicze S-Sn60Pb40 ma zastosowanie głównie w technice elektroinstalacyjnej, do produkcji typowych urządzeń i elementów elektronicznych, elektrotechnice oraz do lutowania układów z pokryciami cynowymi, cynowo-ołowiowymi, kadmowymi, cynkowymi i srebrnymi.

W ofercie firmy Cynel znajduje się także obszerna i zróżnicowana gama topników wspierających procesy lutowania w różnych środowiskach technologicznych. Najważniejsze z nich:
Pasta Cynel-1 jest wytwarzana na bazie kalafonii z aktywatorami organicznymi. Zawiera aktywny topnik 1.1.2.C wg PN EN 29454. Znakomicie nadaje się do lutowania powierzchni cynowanych, miedzianych, mosiężnych, niklowanych, pobielania końcówek przewodów itp. W uzasadnionych wypadkach pozostałości pasty można usunąć terpentyną.
Topnik lutowniczy Cynel-Cu ma postać żelu, zawiera mieszaninę soli organicznych (wg PN EN 29454 oznaczenie 3.1.1).
Zastosowanie Topnika Cynel Cu. Topnik przeznaczony do stosowania przy lutowaniu miedzianych instalacji hydraulicznych. Zadaniem jego jest ochronić beztlenowo powierzchnię rury miedzianej i kształtki podczas ogrzewania do temperatury roboczej, aby umożliwić w ten sposób zwilżenie rury stopem lutowniczym. Topnik Cynel-Cu jest rozpuszczalny w wodzie, co ułatwia ścieranie resztek topnika po lutowaniu.
Sposób użycia Topnika Cynel CU
Nawierzchnie rur i kształtek oczyścić do czystego metalu niemetalicznym czyścikiem.
Po oczyszczeniu wytrzeć powstały pył.
Na oczyszczoną końcówkę rury nanieść małą warstwę topnika Cynel-Cu tak, aby pokrył całą przeznaczoną do lutowania powierzchnię.
Koniec rury wsadzić w kształtkę aż do oporu.
Rurę i kształtkę ogrzać równomiernie aż do osiągnięcia temperatury roboczej na całej żądanej powierzchni. Płomień palnika utrzymywać skośnie do rury w kierunku kształtki.
Resztki topnika wypłukać wodą a wnętrze instalacji przed użyciem podobnie przepłukać wodą.

Witam
W dzisiejszym artykule nie będzie moim celem straszenie Państwa. Lecz opisanie jak proste rozwiązanie techniczne, jakim jest detektor gazu czadu, może zapobiec katastrofie.
Analizując statystyki straży pożarnej możemy się przekonać, że problem czadu w lokach, szczególnie w sezonie grzewczym jest bardzo poważny. Dane mówią o ofiarach śmiertelnych czadu rzędu 500 osób rocznie. Z cichym zabójcą, jakim jest tlenek węgla można walczyć na kilka sposobów. O przezorności i daleko posuniętej ostrożności nie trzeba pisać, problem w tym, że czasem to nie wystarczy. Jeżeli tlenek węgla pojawi się w pomieszczeniach i będzie dochodził do granicznych wartości to pomóc może tylko wskaźnik czadu.
Zanim przejdę do omówienia czujników gazu i czadu trochę teorii.
Tlenek węgla jest gazem bezbarwnym i bezzapachowym, przeto trudny do wykrycia przez człowieka. Zgodnie z wieloma badaniami naukowymi szkodliwe działanie czadu jest głównie zależna od:
Stężenia tlenku w wdychanum powietrzu.
Czasu przebywania i aktywności ruchowej w tym środowisku.
Od specyficznych cech fizjologicznych osoby narażonej.
Tlenek węgla jest absorbowany do krwi z wdychanego powietrza. Powoduje tworzenie się w krwi tzw. karboksyhemoglobiny, która redukuje zdolność krwinek do transportu tlenu. To z kolei powoduje niedotlenienie narządów, tkanek i mózgu. Wywołuje to w zależności od stężenia karboksyhemoglobiny w krwi objawy:
Uczucie ucisku i lekkiego bólu głowy, rozszerzenie naczyń krwionośnych (10-20%).
Ból głowy i tętnienie w skroniach (20-30%).
Silny ból głowy, osłabienie, oszołomienie, wrażenie ciemności, nudności, wymioty, zapaść (30-50%)
Zaburzenia pracy serca, przyspieszenie tętna i oddychania, śpiączka przerywana drgawkami (50-60%)
Dalej nie będę pisał, w każdym razie przy stężeniu ponad 60% może dojść już do nieodwracalnych upośledzeń narządów i śmierci.
Dla zobrazowania w praktyce stosuje się obrazowe przykłady stężeń i reakcji organizmu. W instrukcji czujnika CD-50B8 można przeczytać: wdychanie tlenku węgla o stężeniu 200 ppm w ciągu 2-3 godzin powoduje lekki ból głowy, zmęczenie, nudności. Stężenie 12800 ppm w czasie 1-3 minuty powoduje błyskawiczną śmierć.
Uf trochę się spociłem.
Czujniki czadu śledzą obecność w powietrzu tlenku węgla. Pracuje on w oparciu o technologię półprzewodnikową, tzn. znajdujący się w urządzeniu detektor reaguje na zawarty w powietrzu czad i uruchamia alarm.
Nawet nieduże stężenie CO rzędu kilku setnych procent 0,005% utrzymujące się przez dłuższy czas spowoduje uruchomienie alarmu dźwiękowego i zapalenie diody sygnalizacyjnej.
Wykrywacz czadu np.: CD-60A4 z LCD warto zamontować w łazienkach, kuchniach, korytarzach sąsiadujących z potencjalnymi źródłami zagrożenia. Należą do nich: gazowe podgrzewacze wody z otwartą komorą spalania, kominki opalane drewnem i gazem, przenośne grzejniki gazowe i piecyki opalane paliwami ciekłymi, piece kaflowe, i oczywiście kotłownie węglowe, lub opalane peletem.
Tlenek węgla czyli popularnie zwany czadem jest gazem o niższej gęstości od powietrza, lecz powstaje prawie zawsze, jako mieszanka z ciężkim dwutlenkiem węgla, przez co utrzymuje się na niewielkiej wysokości ponad podłogą. Z tego powodu detektory montuje się zawsze na wysokości ok. 50 cm nad podłogą. Chyba, że stosujemy czujnik gazu i czadu np. CGD 31A2| to wtedy na wysokości 150cm.
Decydując się na czujnik czadu zwróć trzeba uwagę na to, czy posiada certyfikat potwierdzający wykonanie testów. Czy jest zasilany na baterię czy z sieci. Oba wyjścia mają zalety i wady. Urządzenia bateryjne sprawdzą się w sytuacji zaniku napięcia, lecz potrzebują stałej kontroli baterii. I tu uwaga jak większość urządzeń elektronicznych mogą źle pracować przy słabych bateriach (chyba, że mają samoczynny system informowania o stanie baterii). Natomiast zasilane sieciowo przestaną działać, jeżeli braknie prądu, to oczywiste. Ze względu na te wady i zalety obu czujników nigdy nie dają nam 100% pewności wykrycia czadu a jedynie znacznie podniosą prawdopodobieństwo jego wykrycia. Warto, więc co jakiś czas testować urządzenie i dokonywać okresowych przeglądów.
Czad najczęściej zabija w mieszkaniach, w których nie ma dobrego wietrzenia, przewody wentylacyjne są niedrożne lub zaklejone, aby było cieplej!!!, kominy zatkane, a plastikowe szczelne okna nie zapewniają odpowiedniej cyrkulacji powietrza. Temat tych okien i super szczelnych domów opisywałem w artykule wentylacja między pokojami.
Kolejne zagrożenie tworzą gazy wybuchowe lub ich mieszaniny: metan, propan i butan. Gaz ziemny jest lżejszy od powietrza i gromadzi się w górnych częściach pomieszczeń. Natomiast propan i butan jest cięższy, przez co gromadzi się w dolnych partiach mieszkań. Gazy te połączone z powietrzem tworzą wybuchową mieszaninę.
Detektor gazu ma zaawansowany technologicznie czujnik półprzewodnikowy i elektroniczny układ sterujący, który sprawdza obecność gazu w powietrzu. Jeśli instalacja bądź urządzenia są nieszczelne i dochodzi do wycieku, urządzenie przy 10-procentowym stężeniu gazu LEL (dolna granica wybuchalności) włącza alarm. Przykładowe wartości dolnych granic wybuchowości gazów LEL Metan 5%, Propan 2,10%, Butan 1,80%.
Detektory gazu instaluje się w kuchniach i łazienkach wyposażonych w kuchenki lub gazowe podgrzewacze wody. Warto również montować czujniki w domowych kotłowniach opalanych gazem oraz garażach, w których znajdują się samochody zasilane LPG lub CNG. Czujnik montuje się na ścianie, na wysokości ok. 150 cm nad podłogą.
Przy zakupie czujników warto wpierw zapoznać się z instrukcją obsługi i poczytać o zasadach działania i sposobach instalacji.